Oda do początkującego ogrodnika
„Kilka lat temu nie mogłem pomyśleć, że zacznę sadzić nasiona do sadzonek i zastanowić się, jak najlepiej je karmić, aby było więcej naturalnych i mniej chemii. Ale nadszedł cudowny czas, jak dekret. Ponieważ kobiety w ciąży nie są przewidywalne, a młode matki nie są podwójnie przewidywalne, podjęłam tę przyjemną rzecz. A potem się zaczęło: kupowałem różne formy do sadzonek, z doniczkami torfowymi, bez doniczek torfowych, okrągłe, kwadratowe w ogóle im więcej tym lepiej. Najważniejsze było uzyskanie bogatych zbiorów. Było dużo nasion i różnych warzyw i zieleni, a sadzonki truskawek wybrałam bardzo długo i czytelnie, żeby były smaczne, bo dziecko potrzebuje słodkiego, smacznego i zdrowego. Ogólnie rzecz biorąc, praca w ogrodzie szła pełną parą od rana do wieczora, przerywając tylko picie i zwalczanie gryzących muszek, i nie kończyła się przez cały sezon, i tak jest naprawdę. Coś trzeba było zasadzić, coś wykopać, coś przesadzić, coś wyplenić, więc pracy było dość. Ale były też chwile radosne, których przeżyłam tylko poza miastem, na łonie natury. To pływanie i łowienie ryb (jeśli w pobliżu jest zbiornik wodny), grzybobranie (jeśli w pobliżu był las).
Ale największą radością były żniwa, które sam uprawiałem. Dojrzałe i starannie zerwane pomidory, ogórki i jabłka oraz jagody malin i porzeczek nie trafiały na stół przez cały sezon. A to, co nie zostało od razu zjedzone, zostało zebrane na zimę - nie zawahaliśmy się przygotować zapasów zimowych i dlatego zaopatrywaliśmy się w przyszłość. Im więcej, tym lepiej, tym liczniejsza rodzina, dużo dzieci. Daj ze sobą jeden kompot do miasta, inny miksturę. Mieliśmy kolejną radość: sąsiedzi w ogrodzie, którzy stali się naszymi przyjaciółmi i komunikowaliśmy się przez cały rok, i to nie tylko w sezonie letnim, kiedy spotykaliśmy się w ogrodzie. Sam rozumiesz, że mieliśmy wystarczająco dużo tematów do komunikacji. Chętnie dzieliliśmy się ze sobą tajnikami dobrych zbiorów, wymienialiśmy nasiona i sadzonki sadzonek, a zapraszając sąsiada do odwiedzin, niezmiennie stawialiśmy na stół przygotowania zimowe, szczegółowo opisując proces gotowania-kiszenia-kiszania. Ale jeszcze przed wyjazdem na urlop macierzyński (bo pracowałam w zespole kobiecym, gdzie kobiety po 50 roku życia i ogródek warzywny dla nich są dla nich ucieczką od zgiełku pracy i pomocą w pozbyciu się stresu). Potem jeszcze byłam w pracy "potrząsnęłam wąsem" cała rozmowa o sadzonkach, która odmiana pomidorów, ogórków, kapusty i ziemniaków jest lepsza. Kiedy lepiej je sadzić, dowiedziałem się, że jest kalendarz, w którym zaznaczone są wszystkie niekorzystne i sprzyjające dni do sadzenia sadzonek. Jaki nawóz lepiej nawozić sadzonki, co podlewać i karmić, trzeba go wlać bezpośrednio pod korzeń, a nie na samą roślinę. Nie udając, że to wszystko jest dla mnie interesujące, nauczyłem się dla siebie wielu ciekawych i przydatnych informacji w przyszłości.
Za te małe radości, na moje pierwsze żniwa, zakochałam się w moich 6 akrach, na których nie ma nic specjalnego, poza warzywami i jagodami, posadzonymi z troską i pracą. Ale było coś jeszcze, co przyciągało do ogrodu każdego dnia i nie odpuszczało aż do późnego wieczora („Nie, to nie są chwasty i chwasty, jak wielu może sądzić”): to cisza i spokój duszy i ciało, to dźwięki natury: oddech wiatru, śpiew ptaków, zielone liście, zapach kwiatów i wiele więcej. Ale żniwa dają więcej przyjemności w wyniku twojej pracy, gdy patrzysz na czysty ogród warzywny, zadbane grządki, sadzonki rosnące jeden do drugiego, zadbane krzaki porzeczek i agrestu, maliny, które nie rosną jak chwast, rosnące na całym świecie ogród. I czujesz satysfakcję: moralną, duchową, estetyczną ”.